Pierwszy wpis dla kolejnych podrozujacych na islandie a lubiacych sobie jednoczesnie wypic na urlopie :)
Wiec tak, wyladowaszy na lotnisku w Keflaviku udalismy sie do duty free sklepu, zobaczyc co lokalnego mozna by skosztowac. Zaczelismy sie rozgladac i nie musielismy dlugo czekac, gdy pracownik sklepu rozpoznawszy smakoszy zasugerowal nam zrobic zapasy. Jak twierdzil ceny na Islandi sa wysokie i lepiej sie zaopatrzyc na lotnisku.
Mial racje!
Nie dosc, ze ceny sa ok 2x wyzsze, to jeszcze alkohol jest bardzo trudno kupic. Lokalna sklep monopolowy - po islandzku Vibudin - jest otwarty tylko 2h wciagu dnia. Godziny lekko wachaja sie w ciagu roku, ale zazwyczaj jest to 16-18. W stolicy jest otwarty dluzej ok 11-18.
Zakupilismy drobne zapasy lokalnego piwa i wodki, niestety za male i w pewnym momencie mielismy nieprzyjemnosc raczyc sie lokalnym ogolnodstepnym w sklepach piwem 2,25%. Mocniejsze trunki NIE SA DOSTEPNE w sklepach niemonopolowych. Nalezy pamietac ze istnieja restrykcje na ilosc zakupionego alkoholu duty free. Na stronie http://www.kefairport.is/English/Before-Departure/Customs-Regulations/ mozemy znalesc taki zapis:
" 1 litre of spirits, 6 litres of beer and 200 cigarettes (1 carton) or 250 g of other tobacco products"
Na widocznych paragonach w Vibudin 10 wikingow kosztowalo 3860 ISK, co przy kursie 0.027 ISKPLN daje 104,22zl czyli 10,42zl za piwko.
W sklepie duty free na lotnisko za 6 tuborgow Gron trzeba bylo zaplacic 33,75zl co daje 5,63 za puszke 0.5.
W pubach i restauracjach ceny wachaja sie od 700-1200ISK za kufel. Czyli w malej rybackiej wiosce wypijemy drozej niz w knajpie gdzies w centrum finansowej dzielnicy City of London :-D